NASZ RANKING. Najbardziej irytujące reklamy w Polsce
No to Frugo - dobre hasło reklamowe potrafi przetrwać niejedno pokolenie i restrukturyzację firmy reklamodawcy. Niektóre reklamy choć już dawno nie wykorzystywane są wspominane do dzisiaj. Z lat 90-tych doskonale pamiętam slogan Ojciec Prać! A przecież proszku Polleny 2000 nie ma już od ponad dwóch dekad. Dzisiaj wspominam ją z nostalgią. Są jednak reklamy, które niespecjalnie przypadły mi do gustu, a kilka na prawdę zaszło mi za skórę. Poznajcie moją listę najbardziej irytujących reklam w Polsce.
To bywa traumatyczne przeżycie. Jadąc autem człowiek mocniej chwyta za kierownicę. W domu pojawia się na czole pot, a pilot niekiedy szybuje w kierunku telewizora. Niektóre reklamy potrafią zdenerwować. Aby wzmocnić przekaz reklamowy są nieustannie powtarzane w radio, telewizji i innych środkach przekazu. Ma to pewien sens bo nawet jeśli nie chcemy kupować czegoś u firmy, której reklama nas denerwuje, to niektóre hasła nasuwają się często same. A gdzie kupiłeś tę czapkę? To przecież oczywiste, że na stacji Statoil.
Przygotowałem dla Was listę 4 najbardziej irytujących reklam. I nie są to wyłącznie moje wybory bo niektóre z nich zdobywały laury w internetowych konkursach na najbardziej denerwujące spoty. Zaczynam!
4. Müllermilch
Muuuuusicie spróbować tego mleka bo jest naprawdę dobre, ale muuuuusicie też przyznać, że jego reklama może podnieść ciśnienie. Może na Zachodzie spot, gdzie dziewczyna popija nieswoje mleko z lodówki wygląda naturalnie, ale w Polsce z nałożonym nienaturalnym dubbingiem jest nieco dziwaczny. Ale pal go licho, że treść wypowiadanych słów nie zgadza się z ruchem warg aktorów występujących w filmie! Nie to jest najgorsze. Za każdym razem, kiedy dziewczyna otwiera wieczko mleczka pojawia się muuuuuusowo dźwięk ryczącej krowy. O ile raz czy dwa razy obejrzana reklama nie podnosi ciśnienia to odtwarzana co chwilę potrafi sprawić, że nabierzemy ochoty na spacer.
3. Reklamy leków bez pomysłu
Ciężko jest wskazać jednego konkretnego faworyta. W zasadzie większość reklam medykamentów wygląda podobnie. Zaprezentowany jest problem, następnie chory udaje się, albo do lekarza, albo do znajomego, którzy polecają mu magiczny lek. Bohater spotu oczywiście natychmiast go bierze po czym wszystkie problemy mijają. I dotyczy to każdego kłopotu zdrowotnego z którym się zmaga. Katar mija po 5 minutach, a głowa przestaje boleć nawet szybciej. Często prezentowane w ten sposób są również suplementy diety, które przecież nie są lekami. Wielu specjalistów z dziedziny medycyny od kilku lat ostrzega przed nadmiernym stosowaniem suplementów. Ale skoro reklama pokazuje co innego niektórzy niespecjalnie się tym przejmują.
2. Media Expert - Włączamy niskie ceny
Nie jestem wielkim fanem muzyki Joanny Liszowskiej. Jednocześnie nie byłem jej wrogiem. Do czasu, gdy w zasadzie z każdego miejsca dochodził do mnie przerobiony fragment jej przeboju, gdzie zamiast oryginalnego tekstu piosenki pojawiało się słynne "Media Expert! Włączamy niskie ceny". I tak na okrągło. Uruchamiałem telewizor - Włączamy niskie ceny! Radio - Włączamy niskie ceny! Otwieram lodówkę - Włącz... :) Jednocześnie dzięki tej terapii szokowej dość szybko wielu Polaków zorientowało się, że na rynku sprzętu RTV/AGD jest nie tylko EURO i Media Ma
1. Shopee
Walka o pierwsze miejsce była niezwykle zacięta, ale wygrała reklama, która denerwowała w ostatnich kilku miesiącach chyba niemal każdego. Dla osób, które nie miały okazji usłyszeć i zobaczyć tego dzieła (wątpię, aby ktoś taki był, ale może...?): podczas 30-sekudowego spotu cały czas powtarzany był motyw muzyczny z piosenki dla dzieci "Baby Shark". Zamiast słów z oryginału "wyśpiewywana" była nazwa reklamowanej firmy. Oj bolały uszy, więdły kwiaty, a niektózy podobno budzili się zlani potem w nocy. Shopee dość szybko zorientowało się, że nie był to strzał w dziesiątkę i już po miesiącu rozpoczęło nową kampanię reklamową z motywem muzycznym ze słynnej Macareny.